Pytanie do polonisty????
kamil: pomocy





!
PYTANIA DO TEKSTU:
1.Wskaż w utworze cechy poematu dygresyjnego:
a)scharakteryzuj kreację podmiotu mówiącego;
b)wydziel dygresje o tematyce opisowej, metapoetyckiej i patriotycznej.
2.Jaki jest stosunek twórcy do odbiorców jego poezji.Uwzględnij wersy 1.−12. i 70.−84.
3.Wyodrębnij w utworze apostrofę do Polski.Wymień obecne w niej polecenia kierowane do
ojczyzny.
4.W wersach 49.−54. wskaż symbole będące,zdaniem poety,podstawowymi antynomiami charakteru
narodowego Polaków.Zinterpretuj sens tych symboli.
5.Wymień inne(symboliczne i dosłowne) określenia wad narodowych.
6.W jaki sposób poeta uzyskuje nastrój patosu w apostrofie do Polski?Wskaż inne przejawy patosu
w wierszu.
7.Wskaż w utworze sformułowania określające rolę poezji i poety.
TEKST:
Niech fantastycznie lutnia nastrojona
Wtóruje myśli posępnéj i ciemnéj;
Bom oto wstąpił w grób Agamemnona,
I siedzę cichy w kopule podziemnéj,
Co krwią Atrydów zwalana okrutną.
Serce zasnęło, lecz śni. − Jak mi smutno![...]
Tak więc − to los mój na grobowcach siadać
I szukać smutków błahych, wiotkich, kruchych.
To los mój senne królestwa posiadać,
Nieme mieć harfy i słuchaczów głuchych
Albo umarłych − i tak pełny wstrętu...
Na koń! chcę słońca, wichru, i tententu!
Na koń! − Tu łożem suchego potoku,
Gdzie zamiast wody, płynie laur różowy;
Ze łzą i z wielką błyskawicą w oku,
Jakby mię wicher gnał błyskawicowy,
Lecę, a koń się na powietrzu kładnie −
Jeśli napotka grób rycerzy − padnie.
Na Termopilach? − Nie, na Cheronei
Trzeba się memu załamać koniowi,
Bo jestem z kraju, gdzie widmo nadziei
Dla małowiernych serc podobne snowi
Więc jeśli koń mój w biegu się przestraszy,
To téj mogiły − co równa jest − naszéj.
Mnie od mogiły termopilskiéj gotów
Odgonić legion umarłych Spartanów;
Bo jestem z krają smutnego Ilotów,
Z kraju − gdzie rozpacz nie sypie kurhanów,
Z kraju − gdzie zawsze po dniach nieszczęśliwych
Zostaje smutne pół − rycerzy − żywych.
Na Termopilach ja się nie odważę
Osadzić konia w wąwozowym szlaku.
Bo tam być muszą tak patrzące twarze,
Że serce skruszy wstyd − w każdym Polaku.
Ja tam nie będę stał przed Grecyj duchem −
Nie − pierwéj skonam: niż tam iść − z łańcuchem.
Na Termopilach − jaką bym zdał sprawę?
Gdyby stanęli męże nad mogiłą?
I pokazawszy mi swe piersi krwawe
Potem spytali wręcz: − Wiele was było? −
Zapomnij, że jest długi wieków przedział. −
Gdyby spytali tak, − cóż bym powiedział?!
Na Termopilach, bez złotego pasa,
Bez czerwonego leży trup kontusza:
Ale jest nagi trup Leonidasa,
Jest w marmurowych kształtach piękna dusza:
I długo płakał lud takiéj ofiary,
Ognia wonnego, i rozbitéj czary.
O! Polsko! póki ty duszę anielską
Będziesz więziła w czerepie rubasznym,
Poty kat będzie rąbał twoje cielsko,
Poty nie będzie twój miecz zemsty strasznym,
Poty mieć będziesz hyjenę na sobie,
I grób − i oczy otworzone w grobie.
Zrzuć do ostatka te płachty ohydne,
Tę − Dejaniry palącą koszulę:
A wstań jak wielkie posągi bezwstydne,
Naga − w styksowym wykąpana mule,
Nowa − nagością żelazną bezczelna −
Nie zawstydzona niczém − nieśmiertelna.
Niech ku północy z cichéj się mogiły
Podniesie naród i ludy przelęknie,
Że taki wielki posąg − z jednéj bryły,
A tak hartowny, że w gromach nie pęknie,
Ale z piorunów ma ręce i wieniec;
Gardzący śmiercią wzrok − życia rumieniec.
Polsko! lecz ciebie błyskotkami łudzą;
Pawiem narodów byłaś i papugą;
A teraz jesteś służebnicą cudzą. −
Choć wiem, ze słowa te nie zadrżą długo
W sercu − gdzie nie trwa myśl nawet godziny:
Mówię − bom smutny − i sam pełen winy.
Przeklnij − lecz ciebie przepędzi ma dusza,
Jak Eumenida przez wężowe rózgi.
Boś ty, jedyny syn Prometeusza −
Sęp ci wyjada nie serce − lecz mózgi.
Choć Muzę moją w twojéj krwi zaszargam,
Sięgnę do wnętrza twych trzew − i zatargam.
Szczeknij z boleści i przeklinaj syna,
Lecz wiedz − że ręka przekleństw wyciągnięta
Nade mną − zwinie się w łęk jak gadzina,
I z ramion ci się odkruszy zeschnięta,
I w proch ją czarne szatany rozchwycą;
Bo nie masz władzy przekląć − Niewolnico!