Poważne błędy obecnego systemu kształcenia
Gustlik: Temat trochę matematyczny ale wart do omówienia na szczeblu ministerialnym. Sprawa dotyczy
bowiem oświaty i programu nauczania.
Od lat uczę matematyki i fizyki i obserwuję szereg bardzo niepokojących zjawisk w polskiej
oświacie w zakresie nauczania tych przedmiotów. Na obniżenie poziomu nauczania i pogorszenie
jego jakości znacząco wpłynęły wprowadzone pod koniec lat 90 przez rząd Jerzego Buzka
gimnazja. Od tego czasu uczniowie zaczęli mieć problemy nawet z wykonywaniem prostych działań
arytmetycznych. Nauczyciele w wyższych klasach szkoły podstawowej oraz gimnazjum na ogół nie
wpajają uczniom prawidłowego zapisu działań arytmetycznych, znaków, nawiasów, przecinków itp.
Niestety autorzy podręczników również nie przykładają do tego wagi.
Aby jaśniej sprecyzować, o co chodzi, wyobraźmy sobie jak wyglądałoby nauczanie języka
polskiego, gdyby uczniom nie wpajać zasad ortografii, gramatyki, interpunkcji czy składni i
kazać uczniom od razu układać zdania czy pisać opowiadania lub wypracowania, a w zakresie
gramatyki i pisowni uczniowie musieliby się wyedukować sami. Uczeń nie wiedziałby wtedy, kiedy
piszemy "rz" a kiedy "ż", kiedy "u" czy "ó", kiedy stawia się kropkę, przecinek czy myślnik,
kiedy wielką, a kiedy małą literę. Po prostu nie zwracałby na to uwagi. Nie potrafiłby też
poprawnie budować zdań. Gdyby mu przyszło napisać opowiadanie nie mając wpojonej wiedzy
gramatycznej i ortograficznej, to tekst taki zawierałby mnóstwo błędów interpunkcyjnych,
ortograficznych, stylistycznych itp. Wyszedłby z tego jeden wielki bełkot.
I taki bełkot, tylko matematyczny, właśnie mamy w działaniach arytmetycznych, bo ani
nauczyciele, ani autorzy podręczników do matematyki nie wpajają uczniom zasad poprawnego
zapisu działań arytmetycznych, nie podają uczniom zasad nazwijmy to poprawnej "pisowni"
matematycznej.
Efekt tego jest taki, że dzisiaj co drugi licealista lub uczeń technikum po takiej "edukacji"
gimnazjalnej nie umie wykonywać działań na ułamkach, myli mnożenie z dodawaniem albo
potęgowanie z mnożeniem, zamiast mnożyć ułamek przez liczbę całkowitą to zamienia go na ułamek
niewłaściwy itp., sporo licealistów nie umie rozwiązywać nawet prostych równań z niewiadomą x.
Dla ucznia znaczenia nie mają nawiasy, znaki, przecinki, bo mu tego nie wpojono w szkole, a
kazano wykonywać obliczenia. Wielu uczniów nie wie nawet że mnożąc liczbę przez 10 wystarczy
tylko do tej liczby dopisać 0 i wykonują takie działania pisemnie, bo nauczyciele im tego nie
mówią. Jeszcze 20, 30 lat temu uczeń popełniający takie błędy mógłby sobie co najwyżej
pomarzyć o liceum czy technikum. Po ówczesnej 8 letniej szkole podstawowej było nie do
pomyślenia, żeby takich rzeczy nie umieć, bo ówcześni nauczyciele wpajali niemal
łopatologicznie te zasady poprawnego zapisu działań.
Bardzo dobrze że obecny rząd wycofuje gimnazja i przywraca ośmioletnią szkołę podstawową.
Niemniej należałoby się jeszcze zastanowić nad stopniowym przywracaniem ówczesnego programu
nauczania, kiedy nauczyciele zwracali i wpajali uczniom poprawny zapis działań arytmetycznych.
Należałoby też zlikwidować system testowy, czyli zadania zamknięte z odpowiedziami ABCD do
wyboru. Taki system jest dobry ale jedynie w "Milionerach" Urbańskiego czy w innych
teleturniejach, a nie na matematyce, fizyce czy chemii. Taki system uczy młodzież zgadywać
rozwiązania zamiast rozwiązywać te zadania i samodzielnie dochodzić do wyniku, a matematyka na
zgadywaniu nie polega. Ten system testowy ewentualnie można byłoby zostawić na przedmiotach
teoretycznych, takich jak historia, biologia, geografia czy WOS, zadać na przykład pytanie
kiedy była bitwa pod Grunwaldem i w odpowiedziach ABCD podać cztery różne daty. Do egzaminów z
przedmiotów ścisłych ten system się nie nadaje.
Na łopatkach leży też metodyka nauczania matematyki. Uczniów od samego początku, już od
wczesnych lat szkoły podstawowej, uczy się rozwiązywania zadań metodą do Rzymu przez Krym,
zamiast prosto. To wygląda tak jakby ktoś chciał jechać np. z Gdańska do Sopotu przez
Szczecin. Zamiast stosować krótkie, łatwo przyswajalne i szybkie metody, które zajęłyby kilka
minut, a w zeszycie byłyby może ze dwie lub trzy linijki zapisu, zadania rozwiązywane w
szkolnym i okrężnymi metodami zajmują nieraz całą stronę A4 i prawie całą lekcję zamiast 10
minut. Niestety na wszelkiego rodzaju egzaminach i maturze jest ograniczony czas na napisanie
egzaminu. Słabsi uczniowie, nie znający prostszych metod, mogą się w tym czasie nie wyrobić.
Efekt tego jest taki, że co roku nie ma jedna czwarta uczniów oblewa maturę z matematyki,
gdyby zastosować prostszą metodykę rozwiązywania zadań, można byłoby podnieść zdawalność tego
egzaminu nawet powyżej 90%, bo ta matura nie jest trudna, tylko nauczanie matematyki jest
delikatnie mówiąc pod psem, dlatego uczniowie jej nie rozumieją.
Zastosowanie krótkich i szybkich metod rozwiązywania zadań przyśpieszyłoby też realizację
programu przez nauczycieli, nie musieliby się oni tak sprężać z materiałem, jak teraz robią.
Nic dziwnego że się z trudem wyrabiają z materiałem, skoro stosują okrężne i trudne metody.
Jest jeszcze jeden błąd w nauczaniu matematyki, tym razem popełniany przez uczniów. Wielu
uczniów uczy się matematyki od sprawdzianu do sprawdzianu, zamiast na logikę próbują ją zakuć
pamięciowo. Mało tego, większość uczniów, szczególnie w szkole podstawowej, myśli że
sprawdzian z danego działu oznacza definitywne pożegnanie z tym działem, że to nie będzie
dalej potrzebne. Nic bardziej mylnego. W ten sposób tego przedmiotu się nie nauczymy. Jedynie
przedmioty teoretyczne, np. historia, biologia, geografia, WOS można przejść w ten sposób. Tam
wystarczy nauczyć się zagadnienia do sprawdzianu, potem przechodzi się do innego działu i
wiedza z działów wcześniejszych nie jest nam aż tak bardzo potrzebna, bo w tych przedmiotach
działy mają niewiele wspólnego ze sobą. Na przykład na historii sprawdzian z II wojny
światowej zaliczymy bez problemu, nie wiedząc kiedy była bitwa pod Grunwaldem, bo jest to
zupełnie inne zagadnienie. Na tego typu przedmiotach sprawdzian z danego działu oznacza niemal
definitywne pożegnanie z tym działem, jeżeli danego przedmiotu nie zdajemy na maturze
oczywiście. Na matematyce niestety jest inaczej, wiedza z każdego działu jest potrzebna nie
tylko do zaliczenia sprawdzianu, ale jest ona niezbędna także w dalszych działach matematyki i
na dalszym etapie kształcenia, na przykład wiedza ze szkoły podstawowej jest potrzebna w
gimnazjum czy w liceum. Uczniowie powinni wiedzieć, że na matematyce sprawdzian z danego
działu w odróżnieniu od innych przedmiotów nie oznacza pożegnania z tym działem. Nawet wakacje
czy zmiana szkoły na przykład z podstawówki na liceum nie oznacza pożegnania z wcześniej
podanymi zagadnieniami. Należy pamiętać że na matematyce każdy nowo poznany dział pożegnamy
dopiero na maturze, a nie na najbliższym sprawdzianie, i to pod warunkiem, że nie podejmiemy
studiów o kierunku spokrewnionym czy powiązanym z matematyką.
Tutaj niestety jest też sporo winy ze strony nauczycieli, którzy nie wpajają uczniom tego, że
to, co aktualnie przerabiamy, będzie potrzebne w dalszej nauce matematyki.
12 sty 14:30
Adam Martyniak: Zgadzam się z tym, że nauczanie w polskich szkołach stoi na wyjątkowo niskim poziomie.
16 sty 20:08
ABC:
To opracuj program naprawczy
16 sty 20:13
a@b:
16 sty 21:57
wmboczek: Nie zwalałbym wszystkiego na strukturę szkół, program i metody nauczania.
Pewnie że są nauczyciele, którzy nie potrafią nauczyć podstaw (szczególnie klasy 1−3 z
nauczycielem od wszystkiego), ale nic nie zastąpi samodzielnej pracy.
Problem leży w relacjach rodziców i uczniów z nauczycielami i szkołą. Coraz mniej od siebie
dawać w domu a oczekiwania wobec szkoły rosną. Z drugiej strony bzdurne regulacje,
papierologia i niskie pensje nie motywują nauczycieli do wysiłku.
Zupełnie zmieniło się podejście do nauki, samodoskonalenia. Uczniom brak motywacji, a
nauczycielom narzędzi do egzekwowania wymagań (kto próbował oblać pół klasy ten wie o czym
mowa). Uczeń ślepi się w komórkę (jawnie bądź pod ławką) czy też jest zmęczony bo grał do 3 w
nocy. W takich warunkach żaden program czy metoda nie dają rady.
17 sty 15:43
Mariusz:
@Gustlik wątpię czy ktoś będzie w stanie pisać z tobą na ten temat
18 sty 09:22
Mariusz:
A może to obniżanie poziomu nauczania
jest związane z dostosowywaniem programu nauczania do programu szkół amerykańskich
Tą amerykańską modę widać już tutaj
Niedawno ktoś wrzucił całkę z funkcji wymiernej a Blee zaczął w
niej mieszać podstawieniem cyklometrycznym czyli dokładnie tak jak robią to amerykańcy
Mam wrażenie że w innych działach matematyki jest podobnie i rozwiązują zadania podobnie
Tutaj są zadanka od amerykańców
https://imgur.com/a/ZoupeZi
Gdy wcześniej je tutaj wrzuciłem okazały się zbyt trudne dla Blee
a gdy poruszyłem temat tego konkursu na innym forum
to według opinii użytkowników tamtego forum
zadania z Putnama są nadal łatwiejsze niż z naszych olimpiad
18 sty 12:37
jc: Mariusz, Gustlik dobrze wymienił problemy. Uczniowie/studenci uczą się do najbliższego
sprawdzianu, nie dbają o formę zapisu (na innych przedmiotach pewnie tak nie bazgrzą),
lekceważą nawiasy, o ułamkach nie wspomnę ... Gustlik lepiej to wszystko ujął
(nie chodzi o jakieś poważniejsze sprawy, tylko o podstawy i jakiś w tym porządek).
18 sty 12:52