Diagnozy szkolne WTF ??? yht: Kto to wymyślił ? Wczoraj mój siostrzeniec (chodzi do 6 klasy) pokazał mi karteczkę ze swoją 'diagnozą szkolną' Na tej karteczce było o nim napisane mniej więcej tak: Uczeń nr 16 jest gorszy niż 90% dzieci w jego wieku i lepszy niż 10% i była tabelka z jakimiś tam punktami, prawie wszędzie miał 0 Normalnie jak w obozie koncentracyjnym, uczeń już nie ma imienia i nazwiska tylko uczeń nr 16 nie wiem, może tych najgorszych na zesłanie będą brać ? Teraz się coś musiało porobić bo 15 lat temu, jak ja chodziłem do podstawówki to takich cudów nie było

bezendu: Ochrona danych osobowych.

yht: ochrona czy nie ochrona, i tak to jest bez sensu zrobili to po to aby biurokracja się miała jeszcze lepiej niestety kosztem uczniów

bezendu: Właśnie to jest dobre, nie każdy chcę żeby wszyscy znali jego wyniki, w szkole dzieci mogą potem się śmiać, że komuś gorzej poszło itp. Chyba lepiej powiedzieć, numer 16 czy ileś tam wypadł gorzej niż podawać po nazwisku do wiedzy ogółu?

yht: niby lepiej, ale nie powinno być tych diagnoz w ogóle

PW: Ja mam jeden wniosek z tej biurokracji: w grupie kontrolnej jest więcej niż 100% uczniów (10% gorszych niż uczeń nr 16 i 90% lepszych).

yht: hahahaha dobre oni to w ogóle są najlepsi

PW: Kiedy byłem małym chłopcem, oceniano przede wszystkim starania ucznia − na ile czyni postępy w stosunku do swoich możliwości. Mówiąc inaczej − od zdolnych wymagano więcej, mało zdolnym kazano opanować podstawy. Taka ocena (na ile pracuje w stosunku do możliwości) była opisowa , ale tylko ustna. Dzisiaj zdolny uczeń nie robi nic, bo przecież w tych idiotycznych testach i tak uzyska okolice maksimum. W imię mierzalności gubi się sens nauczania. Turlam się ze śmiechu, gdy mojej córce (filolog) każą po egzaminach maturalnych liczyć medianę i dominantę ocen i wyciągać z tego wnioski. Jakie k... wnioski, kiedy ten język zdawało pięciu? Szkoły opanowała biurokracja na granicy absurdu.

Mila: Ojciec siostrzeńca powinien iść do pani pedagog i powiedzieć, że nie życzy sobie żadnych diagnoz. Nigdy w całej karierze zawodowej nie podałam rodzicom informacji, że dziecko jest gorsze od innych. Wystarczyły oceny podawane indywidualnie, informacje o trudnościach, problemach wychowawczych. Rodzice mogli poprosić o dodatkowe informacje− też indywidualnie.

'Leszek: Dzien dobry @Mila , masz absolutna racje , ale to moze byc nowomoda w edukacji , bo juz o takich dzialaniach slyszalem !

Mila: Dzień dobry No cóż pedagodzy chcą się wykazać. Wyobrażam sobie co by mój mąż zrobił po podobnej informacji o dziecku od nauczyciela.

yht: Dodam że chłopak jest ogarnięty i jak mu wytłumaczyłem ułamki w pół h. to wszystko pojął i umiał wykonać działania na nich z poziomu 6kl. na sprawdzianie też to pokazał; ma problem z zadaniami z treścią ale to normalne bo czasami ciężko zrozumieć co autor miał na myśli Tylko obawiam się czy jeśli moja rodzina nie wyrazi zgody na dalsze diagnozy, to pedagog nie zgłosi tego do dyrektora szkoły i nie dojdzie do jakichś sądów i dochodzenia dlaczego tak słabe wyniki ? Wyobrażam sobie że takie szukanie dziury w całym może być wnerwiające, a w mojej rodzinie nie ma żadnych patologii itp. Co o tym myślicie ?

Definicja: To nie tylko jest problem polskiej szkoly Moja wnuczka chodzi do szkoly w Niemczech Z drugiej do 3 klasy zmienila sie nauczyciekla i poprzednia nauczycielka napisala (oglednie ze jest dziecko glupie Natomiast nowa przy rozmowie z matka dziecka powiedziala jej ze ta pani wypisuje brednie dziecko jest normalne , uczy sie dibrze wiec czego ona od niej chce ? W tym calym zamieszaniu zal mi tylko dziecka bo ono moze sie takim postepowaniem zrazic do nauki . Czlowiek starszy bedzie odporniejszy na to ale dziecko? Pani minister Zalewska (usmiech bezcenny nie ma czasu na zajecie sie takimi rzeczami Skad oni maja takie wytyczne postepowania jak nie z mimisterstwa . Przeciez tam tez pracuja ludzie ktorzy maja poukladane w glowie a nie sami de.....e