ekstrema funkcji
Jack:
jesli mam jakakolwiek funkcje i mam wyznaczyc tylko ekstremum, bez monotonicznosci.
To po policzeniu pochodnej i przyrownaniu jej do zera moge obliczyc druga pochodne od miejsc
"zerowych" tej pierwszej i na podstawie czy jest dodatnia czy ujemna wskazac maximum albo
minimum?
Na lekcji wg pani powinnismy caly czas rozpisywac
czyli po policzeniu pierwszej pochodnej przyrownujemy do zera
potem rysujemy "wezyk" i sprawdzamy kiedy zmienia znak i stad odczytujemy(przy czym trzeba
wszystkie przedzialy monotnicznosci rozpisac...)
Wezmy sobie taka funkcje
y = 2x
3 − 6x − 4
f '(x) = 6x
2 − 6
6x
2 − 6 = 0 −>>> x
2 = 1 −−−> x = 1 lub x = − 1
1 i teraz metoda "szkolna"
rysuje ten wezyk jak wyzej
x ∊ (−
∞ ; − 1> f ' (x) > 0 funkcja rosnie
x ∊ <− 1 ; 1> f ' (x) < 0 funkcja maleje
x ∊ ( 1 ;
∞ > f ' (x) > 0 funkcja rosnie
i dopiero teraz moge ekstrema ze
f
max (−1) = ...
f
min (1) = ...
2 A jakbym policzyl wtedy druga pochodna...
f '(x) = 6x
2 − 6 −>> x = − 1 lub x = 2
Teraz druga pochodna
f '' (x) = 12x
f '' (−1) = − 12 <−−ekstremum lokalne max
f '' (1) = 12 <−−ekstr. lok. min.
Wychodzi dokladnie to samo bez zadnych przedzialow...
Moje pytanie brzmi...
czy moge jakos uzasadnic ze ta druga metoda jest dobra?
Z tego co slyszalem to na studiach niektorzy wykladowcy tylko ta druga akceptuja... chociaz to
tez zalezy od czlowieka