nierówność kwadratowa
Macieq: Witam, głupie pytanie. Mianowicie jak mi wychodzi nierówność
m
2−m≤6m
m(m−7)≤0
to dlaczego zbiór rozwiązań wychodzi
<0;7>
tzn. wiem, że jak wezme jakakolwiek liczbe nie z tego przedziału to w nawiasie nie będzie się
równac 0 − to jest logiczne, ale jak to udowodnić na kartce? Bo jak rozpisuje sobie te 2
przykłady:
m≤0 −−−> m∊(−
∞;0>
m−7≤0
m≤7 −−−−> m∊(−
∞;7> więc w sumie wychodzi przedział (−
∞;0>
Wiem, głupi problem, jednak po kilku godzinach robienia matematyki nawet najłatwiejszy przykład
sprawia problemy
16 mar 19:28
PW: Bo to nie ma być "w sumie", ale "w iloczynie".− obie nierówności mają być spełnione
jednocześnie.
Nierówności jednak nie takie jak napisałeś.
Skoro iloczyn dwóch liczb: m oraz (m−7) ma być ujemny lub równy zeru, to (niezbyt dokładnie
mówiąc muszą być liczbami przeciwnych znaków):
a) m ≤ 0 i (m−7) ≥ 0
lub
b) m≥ 0 i (m−7) ≤ 0.
Układ nierówności a) nie ma rozwiązań, zaś rozwiązaniami b) są liczby m spełniające
jednocześnie nierówności
m ≥ 0 i m ≤ 7,
czyli m∊ [0, 7].
Pytałeś, więc z całą powagą odpowiadam, ale "normalni ludzie" rysują parabolę
y = m(m−7)
i z wykresu odczytują, dla jakich m z dziedziny spełniona jest nierówność y ≤ 0.
16 mar 23:43