matematykaszkolna.pl
Granica funkcji pepe: Witam. Podczas nauki na kolokwium z analizy natrafiłem na lukę w notatkach. Podczas obliczania granicy funkcji dwóch zmiennych można udowodnić, że granica nie istnieje w taki sposób: tworzymy dwie pary ciągów (xn(1), yn(1)) i (xn(2), yn(2)). Ciągi muszą zbiegać do tej samej liczby, ale wyniki funkcji f(xn(1), yn(1)) i f(xn(2), yn(2)) muszą być różne. W przykładzie mam, że
 1 
za xn(1) podstawiamy

,
 n 
 2 
za yn(1) podstawiamy

,
 n 
 3 
za xn(2) podstawiamy

,
 n 
 4 
a za yn(2) podstawiamy

.
 n 
Moje pytanie brzmi, z czego wynika akurat takie podstawienie? Jakie liczby można podstawić za za xn(1), jakie muszą spełniać wymogi?
28 sty 17:54
PW: Trzeba pokazać, że ciągi (f(xn(1)),f(yn(1)) i (f(xn(2)),f(yn(2)) mają różne granice − jest to tzw. kontrprzykład wykazujący, że funkcja nie ma granicy (bo gdyby miała, to dowolne takie ciągi powinny mieć tę sama granicę). Jak wybierać − nie można teoretycznie tego powiedzieć, poza tym: − wybierać tak, żeby było źle. Wszystko zależy od przepisu określającego funkcję i intuicji.
28 sty 18:06
pepe:
 x 
no dobrze, ale weźmy funkcję f(x,y) =

. Jakich ciągów NIE MÓGŁBYM wybrać? Czy istnieją
 y 
jakieś, które ze względu na to jak wygląda funkcja są wykluczone?
28 sty 18:11
PW: Ale co chcesz wykazać o tej funkcji?
28 sty 18:21
pepe: że jej granica nie istnieje
28 sty 18:28
PW: W punkcie (0,0)? Od razu muszę poprawić swoją wypowiedź z 18:06: powinno być w pierwszym wierszu f(xn1,yn1) i f(xx(2),yn(2)) − funkcja dwóch zmiennych, badamy wartości dla dwóch różnych ciągów z dziedziny dążących do tego samego punktu (x0,y0). Jakoś ciągle mam trudności z pisaniem czegoś inaczej niż później ma wyglądać. W tym wypadku właśnie świetne są ciągi
 1 2 1 2 
xn(1) =

, yn(1) =

, czyli (

,

)→(0,0), ale
 n n n n 
 1 2 
1 

n 
 1 
f(

,

) =

− ciąg stały, jego granica jest równa

 n n 
2 

n 
 2 
 3 4 3 4 
xn(1) =

, yn(1) =

, czyli (

,

)→(0,0), ale
 n n n n 
 3 3 
f(...,...) =

− ciąg stały, jego granica jest rowna

.
 4 4 
Pokazalismy dwa ciągi w dziedzinie, które dążą do (0,0), ale odpowiednie wartości funkcji mają różne granice. Wniosek: funkcja f nie ma granicy w (0,0).
28 sty 18:39
pepe:
 1 2 1 2 
A to, że (

,

)→(0,0) udowadniamy obliczając limesa z f(

,

)? Mam tu
 n n n n 
 1 2 
podany jakiś sposób z metryką euklidesa, tzn. d( (

,

), (00) )=...
 n n 
Obie metody są równoważne, czy tylko któraś z nich poprawna.
28 sty 19:00
PW: Zbieżność takiego ciągu do (0,0) uznajemy za oczywistą w tym zadaniu (trudno wszystko dowodzić). Przecież rozwiązując zadania o funkcji jednej zmiennej nie dowodzimy za każdym
 1 
razem, że

dąży do zera.
 n 
Pierwsze zdanie Twojej wypowiedzi niezrozumiałe − po co tam f? Albo mówimy o zbieżności ciągu w dziedzinie, albo o zbieżności wartości funkcji.
28 sty 19:17
pepe: ok, wszystko jasne. Dziękuję! <dyg>
28 sty 19:45