matematykaszkolna.pl
oblicz granicę ciągu Maciek: Oblicz granicę ciągu: an=n+n3+73n2+5−4n To mam , że lim n+n3+73n2+5−4n n→ Nie mogę sobie poradzić z tymi pierwiastkami. Nie wiem czy to zrobić przez sprzężenie czy wyciąganie przed nawias czy jeszcze inaczej?
27 sty 20:57
sushi_ gg6397228: zastosuj U bo nic nie widac
27 sty 21:00
Maciek: niewyraźnie widać... tam ma być an = n+n3+7 / 3n2+5−4n przy n→
27 sty 21:00
Maciek:
 n+n3+7 
an=

 3n2+5−4n 
nie wiedziałem, że duże U coś zmieni, mój błąd emotka
27 sty 21:01
sushi_ gg6397228: sprzężenie stopnia "3"
27 sty 21:04
Maciek: tak też zrobiłem i o ile w mianowniku mam n2+5+64n3 to w liczniku mam kosmos i nie wiem czy to dalej jakoś rozbijać czy już powstawiać n→?
27 sty 21:06
Maciek: aaaa no i pozostaje mi kwestia tego mianownika, że mam n2 i n3 których wypada się pozbyć, bo jest nieszczęsny minus (tak, minus... pomyliłem się z tego wszystkiego, bo miało być n2+5−64n3)
27 sty 21:08
sushi_ gg6397228: do granicy zawsze się bierze współczynnik przy najwyższej potędze
27 sty 21:10
Maciek: tylko problem jest taki, że niby wiem który współczynnik wyciągnąć, bo mam
(n+n3+7)[(3n2+5)2+8n*3n2+5+16n2] 

i o ile w mianowniku jest
−64n3+n2+5 
łatwo, bo n3 tak w liczniku w pierwszym nawiasie byłoby to n3/2 a w dwóch pozostałych przypadkach n2/3 i się zaciąłem
27 sty 21:20
Maciek: tam miało być do 3, nie 3* pierwiastek
27 sty 21:21
sushi_ gg6397228: najlepsza jest metoda "palcowa"−−−> zasłoń "7" i "5" pod pierwiastkami w wyjsciowym przykladzie i policz z tego granicę
27 sty 21:22
sushi_ gg6397228: w tym przykladzie sprzężenie nie jest potrzebne emotka
27 sty 21:24
Maciek: hmm... sprawdzający pracę z takim rozwiązaniem może nie być zadowolonyemotka Poza tym pozostaje
 + 
sprawa rozwiązania, bo będzie

i co teraz?
  
27 sty 22:26
sushi_ gg6397228: jak mamy dwa wielomiany to jak sie liczy granicę ? zasłoniecie "palcem" jest na razie ( ptoem sie cos wyciagnie przed znak pierwiastka i bedzie tak jak chce prowadzacy)
27 sty 22:31
Maciek: nie rozumiem? wyciąganie przed nawias? o to chodzi? jeżeli tak to właśnie tym sposobem próbowałem ale szło mi jak krew z nosa
27 sty 22:40
Maciek: chyba, że chodzi o rozkład na czynniki ale coś to tutaj da?
27 sty 22:44
sushi_ gg6397228:
 5 
(n2+5)= n2 (1+

) −−> to jest wyciaganie
 n2 
n+n2 

−−−> jak taka granice liczymy
5n + n5 
27 sty 22:46
mietek: Wyciag najwieksza potege pod pierwiastkami, pozniej wyciagnij najwiekszy n z pod pierwiastka, i znowu wyciaganie najwiekszej potegi z licznika i mianownika wynik to "".
27 sty 22:48
asdf: chciałbyś
27 sty 22:49
Maciek:
  
można przykładowo de L'Hospitalem, bo jest

tylko czy o to chodzi czy ja czegoś nie
  
widze/nie rozumiem? L'Hospitala na 90% nie moge zastosować w moim przykładzie, bo mam w mianowniku i nie ma co pochodnych ciągnąć
27 sty 22:50
Maciek: wynik to wiem bo na wolframie sprawdzałem, chciałem rozwiązanie zobaczyć ale akurat do tego jest niedostępne... poza tym do wyciąganie mi tam się średnio sprawdza, bo zostają inne potęgi i nie potrafie jednego wspólnego elementu przed całość wyciągnąć
27 sty 22:52
asdf:
 n + n2 
granicą

na pewno nie jest , nawet nie ma co sprawdzać na wolframie.
 5n + n5 
27 sty 23:00
Maciek:
 n+n2 
nie nie, chodzi mi o granicę tego mojego przykładu. Jeżeli chodzi o granicę

to
 5n+n5 
ja bym to nie wiem, 3 ciągi raczej zły pomysł to w takim razie "odpuszczenie" sobie tak jak w przypadku zasłaniania palcem tych "enek" bez potęgi, bo one mało zmieniają i wtedy
 n2 1 1 

=n2−5=n−3 co daje nam

czyli przy n→

=[0]. Tak?
 n5 n3  
27 sty 23:06
pigor: tak, bo mianownik jest wyższego stopnia (.5>2 .. emotka "szybciej" dąży do ) .
27 sty 23:09
asdf: za takie skracanie byś dostał wpier**
27 sty 23:15
Maciek: chyba mnie olśniło, tylko jak ktoś może to proszę o sprawdzenie i ocenienie czy taki sposób w ogóle nadaje się na egzamin z analizy, bo jak to taka dosyć "nieoficjalna" metoda to może być nieuznane...
 n+n3/2 
więc: jeżeli pominę 7 i 5 i zamienie pierwiastki na potęgi mam an=

=
 n2/3−4n 
 
 n3/2 
n(1+

)
 n 
 1+n1/2 1+ 

=

=

=
 
 n2/3 
n(

−4)
 n 
 −4+n−1/2 
1 

−4
 
 
  

= − czyli tyle ile na wolframie ale czy to jest ok?
 −4 
27 sty 23:21
Maciek: asdf, licze się z tym, że taki sposób to jak zagryzanie kieliszka krakersem niby powinno coś dać ale nie koniecznie nie wiem, może ja jestem za głupi na to ale jak powinno się to zrobić tak profi żeby się nikt nie doczepił?
27 sty 23:23
Maciek: analizując ten swój przykład dochodzę do wniosku, że tak czy siak 5 i 7 by się "wyzerowały" w
 liczba 
granicy, bo by było

a pominięcie ich w liczeniu ułatwia robotę i pomaga
 n2 lub 3 
się nie pomylić. Pytanie czy tak można i jak to uzasadnić. Napisać, że liczba ta a ta tu i tu przy n→ podniesionym do potęgi jest na tyle małe, że nic nie zmienia w rozwiązaniu więc można ją pominąć[...]? Ma to jakiś sens?
27 sty 23:28
asdf:
 n+n2 
limn−>inf

=
 5n + n5 
 1 5n 
limn−>inf U{n2(1 +

}){n5(1 +

)} =
 n n5 
 
 1 
n2(1 +

)
 n 
 
limn−>inf

=
 
 5 
n5(1 +

)
 n4 
 
 
 1 
1 +

 n 
 
limn−>inf

=
 
 5 
n3(1 +

)
 n4 
 
wartości na czerwono dążą do zera, pozostaje:
1 

= 0
inf 
27 sty 23:31
Maciek: Myślałem, że w wypowiedzi sushi chodziło o to żeby policzyć granicę inaczej niż przez wyciąganie przed nawias, stąd moje kombinowanie z "wyrzucaniem" mniej znaczących elementów
27 sty 23:36
asdf: oj, przechodzenie częściowe z granicy jest błędem bardzo nie lubianym przez wykładowców − więc się strzesz. Tak samo pisz lim, do puki są jakieś "n". Wiem po własnym przykładzie emotka I teraz zamiast mieć wyższą ocene mam 4,5 emotka
27 sty 23:38
Maciek: to jak rozgryźć ten mój przykład? wychodzi mi
 
 7 
n+n3/21+

 n3 
 

i nie bardzo wiem co teraz? przeszkadzają
 
 5 
n2/31+

−4n
 n2 
 
mi te pierwiastki, a gdyby oznaczyć, że granica z liczba przez n = 0 to mam postać jak napisałem wyżej i już do końca ładnie leciemotka
 7 5 
tam

i

powinny być pod pierwiastkiem ale nie chcą mi się zmieścić w zapisie
 n3 n2 
27 sty 23:49
Maciek: jedyne co mi przychodzi na myśl to "spiąć" pierwiastek z n i tak samo jak zrobiłem wcześniej wrzucać to do mianownika i do końca trzymać, aż nie będę wstawiał za n dla wyliczenia granicy co wtedy mi zamieni pierwiastek w obu przypadkach krótko mówiąc na "1" i wyjdzie to samo co bez tego, tak? jeżeli mam rację to musi być możliwość opuszczenia tych elementów wcześniej bo nic nie zmieniają a utrudniają zapis
27 sty 23:55
asdf: Kurcze, z chęcią bym Ci pomógł, ale na prawdę mam ogrom pracy − jutro koło 12 napiszę Ci odpowiedź.
27 sty 23:59
Maciek: ok, nie ma sprawy emotka w sumie to teraz sam sobie namieszałem, bo zauważyłem że w rozwiązaniu nie wyciągnąłem największej potęgi w liczniku tylko taką jak w mianowniku co mi ułatwiło skrócenie ale teraz mam już taki ból głowy z tym, że sam nie wiem czy tak można W skrócie, czy można wyciągać przed nawias współczynnik z NIE najwyższą potęgą czy albo z najwyższą albo w ogóle? pewnie głupie pytanie ale już zwariowałem z tą analizą i nie wiem
28 sty 00:03
Artur_z_miasta_Neptuna: Maciek w skrócie jest szereg sytuacji z jakimi możesz się spotkać.
 wielomian 
Jeżeli masz sytuację

to ZAWSZE dzielisz przez najwyższa potegę
 wielomian 
 coś 
mianownika ... w ten sposób uzyskujesz

... i jeżeli okaże się że w liczniku:
 stała 
a) wszystko zbiega do 0 to wyrażenie zbiega do 0
 stala 
b) jest stała ... to wyrażenie zbiega do

 stała 
c) 'n' w jakiejkolwiek potędze >0 ... to zbiega do
28 sty 00:12
asdf: tylko z największą potęgą, ale zauważ co ty zrobileś... n2/3 < n1 −4n = −4n1 Odpocznij sobie emotka
28 sty 00:12
Maciek: chyba tak zrobie... dzięki wielkie za pomoc, nadal nie bardzo wiem jak to ugryźć ale może jak się wyśpie to jakoś mi wyjdzie emotka Jeszcze raz dziękuje emotka
28 sty 00:28
asdf: tak w wielkim skrócie (potraktuj to jako podpowiedź):
n+n3/2 

n2/3 − 4n 
w mianowniku największa potęga (z wartością od razu) to U{n3/2}, w liczniku −4n
 n1 n2/3 
U{n3/2(

{−4n(1 +

)
 
 n 
1 +

 n3/2 
 −4n 
 1 a 
U{n}{n3/2 = n1 − 3/2 = n−1/2 =

, czyli

= 0
 n  
teraz kolejne:
n2/3 1 n2/3 1 1 

= −

*

=

* n2/3 − n = n−1/3 =

*
−4n 4 n 4 4 
 1 

 3n 
no i masz, pozostało:
 −1 1 1 
U{n3/2{−4n} =

* n3/2 − n = −

* n1/2 = −

* = −
 4 4 4 
przeanalizuj to sobie, ale już jutro! dzisiaj masz tego nie tykać
28 sty 00:34
Maciek: podjąłem ostatnią próbę proszę o sprawdzenie jeżeli ktoś jeszcze o tej porze w ogóle tutaj patrzy, bo być może jestem już w domu ^^ Już po wstępnych wyciąganiach i innych kombinacjach:
 n 7 
n3/2(

+1+

)
 n3/2 n3 
 

= n1/2
 5 
n2/331+

−4n
 n2 
 
 
 7 
n−1/2+1+

 n3 
 

= n
 
 5 
n−1/31+

−4
 n2 
 
 
1 7 

+1+

n n3 
 0+1+0 

= (n→)

=
 
1 5 

+1+

3n n2 
 0*1+0−4 
 1 
*

= −
 −4 
Tak to ma wyglądać? Swoją drogą zapytam jeszcze o coś odnośnie wpisywania tutaj formułek. Da
 7 5 
się jakoś ułamki ( w tym przypadku

i

) pod pierwiastki lepiej zmieścić? Jak
 n3 n2 
daje U to wychodzą ponad "daszek" pierwiastka, a jak dam u to nie da się odczytać nic z tego emotka
28 sty 00:54
Maciek: Tak długo mi zajęło przelanie myśli do okna odpowiedzi, że dopiero teraz odczytałem ostatnią wiadomość i jeżeli jeszcze dobrze widzę na oczy to wydaje mi się, że to co napisałem jest dobrze emotka Matko jaka przeprawa... Całe szczęście, że to nie egzamin tylko przygotowanie się do niego bo bym podziękował za rozwiązywanie przez brak pomysłu na ruszenie tego emotka Jeszcze raz ogromne dziękuje za pomoc emotka Dzięki tej pomocy zaczynam widzieć cień szansy dla siebie
28 sty 01:00
asdf:
  
powodzenia, to nie jest nic skomplikowanego, symbol [

] − wtedy największa potęga przed
  
nawias − i tyle, korzystasz ze wzoru:
a 

= 0; a ∊ R, n→
n 
n 

= +, jeżeli a > 0, n →
a 
najłatwiejszy przykład, narysuj sobie y = x i widać, że dla każdego kolejnego argumentu (czyli jak przesuwasz palcem w prawo to wartości dążą do góry, to jest właśnie
n 

= −, jeżeli a < 0, n →
a 
narysuj sobie y = −x teraz bierzesz palucha, przesuwasz go w prawo, a widać, że wartości dążą coraz to niżej i niżej i niżej i...niżej = − Dałem postać y = ±x x − nie wiadoma, czyli n a = ±1
x 

= ±x emotka
±1 
Tyle filozofii, jak zwykle zamiast robic to sie rozpisuje, dobranoc emotka
28 sty 01:20